29 lis 2010

Zupełnie z innej beczki

Chciałam Wam pokazać, czym przez bardzo długą część życia się zajmowałam i do czego na pewno wrócę. To są zdjęcia sprzed kilku ładnych lat. Trochę się chyba zmieniłam:D




To jest wyprawa na Wolin. Szliśmy tak kilka razy z Kołobrzegu na Wolin i z raz z Ustki na Wolin. Dwa tygodnie bez telewizji, dżinsów, radio itp. No i bez stanika, hehehe:D
A mój mąż powiedział tak: "jak patrze na te zdjęcia to wiem, że wczesniej tez bym się zakochał, jakbym Ciebie znał"... Czyż nie jest cudowny?

22 komentarze:

  1. Fascynujące, moi synowie też byli w podobnym Bractwie. W tym roku w miejscowości Ryn na Mazurach, miałam okazję podziwiać walki i turnieje rycerskie, oczywiście były też stragany ze stosownym ekwipunkiem. Tyle, ze dla turystów. Podziwiam konsekwencję ludzi pasjonującym się czym takim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, to jest fascynujące:) Ja należałam do drużyny wojów, wczesnosłowiańskiej. Kilka wieków wcześniej niż bractwa rycerskie. Ech...to były przygody:D Cieżko było potem wrócić do rzeczywistości;)
    A majciory? To juz tajemnica:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Super sprawa, ale podziwiam za odwagę. Przygoda musiała być fajna i masz co wspominać

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, nie jedna:) To było takie życie - najpierw cały rok się przygotowywaliśmy, chodziliśmy na treningi do lasu strzelać z łuku, walczyć mieczem. Wieczorami, a szczególnie zimą szyło się stroje, haftowało, lepiło gary. No, super, super...I tak jeszcze będzie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mam znajomego z podobnego bractwa z Bolesławca:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A to co ugotowałyście było zjadliwe?
    Fajna przygoda;-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. hehe, pewnie, że zjadliwe:D a z jakim apetytem się wtedy jadło...mmm

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne klimaty :) i sposób na życie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczna przygoda, super, że tak jeszcze będzie :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja siostra i szwagier szyja lniane ciuchy, jedzą z glinianych garów i zdobywali w sierpniu Grunwald. Fajne hobby!

    OdpowiedzUsuń
  11. fantastyczne! świetnie wyglądałaś w takim klimacie! ma to swój niepowtarzalny urok- odtwarzanie przeszłości z taką precyzją :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdjęcia jak z jakiegoś planu filmowego :)
    świetna przygoda :)

    OdpowiedzUsuń
  13. napewno niezla przygoda,ale chyba byloby mi tak trudno zyc bez bierzacej wody albo tylko z zimna gdzies w beczce ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. :)Super Siarka,że się nakręcasz...Ja już szyję ciuchy, robię skarpety i krajki...i też tam wrócę:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniała sprawa - zazdroszczę! I życzę powrotu :)

    Komentarz męża - bezcenny!!!!
    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze patrzę z zaciekawieniem na zdjęcia grup rekonstrukcyjnych, widać zawsze w oczach ludzi ten błysk pasji! Zazdroszczę i trzymam kciuki za powrót!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ cudowny klimat ! Zapachniało dawnymi dziejami :) A mąż ... tylko pozazdrościć . Szczęściara :)

    OdpowiedzUsuń
  18. EWUŚ, ZAZDROSZCZĘ OKROPNIE!!!!!!!!!!!
    I wcale mnie nie zdziwiły te zdjęcia, doskonale do tego pasujesz :-) Nawet widzę Was z Jagódką oczyma wyobraźni, pomykałaby w wianku i lnianej sukienecznce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. I tak będzie, Bestyjeczko:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale pięknie:)))))) Zazdroszczę, oj bo wiem czego - ja po wczesnym średniowieczu jestem, po archeologii:))))
    Buziaki!
    Alienora

    OdpowiedzUsuń