Prezentuję moje prace, które powstały podczas tygodnia szkolenia w Łucznicy. Ja robiłam dość małe rzeczy, bo zdawałam sobie sprawę, że i tak trudno będzie mi je ze sobą zabrać.
Koraliki, robineie których sprawiło tak samo trudność, jak i frajdę. Tu dopiero co wytoczone;)
A ty już wypalone pierwszy raz, tuż po szkliwieniu. Zaraz pójdą do pieca na drugie palenie.
Oczywiście to było poza pracami obowiązkowymi. Tu ażurowa mydelniczka, jeszcze na formie, zaraz przed wkładaniem jej do pieca.
Robiliśmy bardzo dużo rzeczy. Nauczyłam się naprawdę wielu technik zdobienia i wytwarzania ceramiki. Kilka z nich znałam, bo w plastyku mieliśmy przez jakiś czas ceramikę, jednak ja wybrałam tkaninę artystyczną. Tu naczynie robione metodą wałeczkową - najważniejszą z metod ceramicznych, zdobione rytem.
A tu rzeźba, która była ostatnia pracą. Ja zrobiłam upadłego anioła. Zaraz po upadku. Hmm...Nie jest to może arydzieło, ale jestem z niego bardzo zadowolona.
A tu już wystawka przed egzaminem. Największa radochę sprawiło mi pierwsze ćwiczenie - robiliśmy z łączonych miseczek różne rzeczy - okarynę, grzechotkę albo skarbonkę. Ja zrobiłam całe stado grzechotek i okaryn:D Normalnie miałam taką frajdę z tego, że szok! I wszystkie grają:D:D:D Są na ostatnim planie po prawej. A po lewej widzicie zaczątki mojej ceramicznej biżuterii, którą chcemy zainteresować nasze miasto, które nijak nie ma pojęcia o promocji miasta. Wiecie, co się u nas sprzedaje na pamiątkowych stoiskach latem??? Chińską tandetę, muszle znad morza śródziemnego i nawet można trafić na ciupagę napisem Ustka... Masakra... A my mamy z mężem pomysły tak banalne, że aż trudno o bardziej banalne a związany z morzem pomysły. A wracając do moich prac - widać tam też kurczaka. Miał być żółty, ale piec coś przepalił i jest czarny, hehehe. No i MUUSZĘ się pochwalić, że nasza pani profesor stwierdziła, że mam talent do szkliwienia. Ja twierdzę, że to szczęście początkującego, bo nigdy nie stałam nawet obok szkliwa, ale ona twierdzi, że to talent, hehehe. Więc warto się tym dowartościować, nie sądzicie?
Dziękuję za dobrnięcie do końca:) Pozdrawiam wszytskich baaardzo serdecznie i życzę WIOSNY!!!!
Bardzo ciekawa fotorelacja, ba powiem wiecej fascynująca. Piękne prace, najbardziej urzekła mnie donica w ptaszki i mydelniczka. Upadły anioł też robi wrażenie. Zdolna z Ciebie dziewczyna i to bardzo.
OdpowiedzUsuńI są koraliki;D
OdpowiedzUsuńMasz rację z tymi naszymi szałowymi pamiątkami... brak słów bleee
Jak by była jakaś akcja to się piszę:)
I masz talent, oj masz!!!!
Tylko wzdycham, sama bym pojechała na takie warsztaty. Fantastyczne wyroby, mogłaś zabrać wszystkie swoje prace?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki;-)
OdpowiedzUsuńCudne jest to naczynie zdobione rytem, mydelniczka i ... chyba powinnam wszystko wymienić;-)
Mama dostała cudnego motyla;-)
I Ty narzekasz na brak twórczego talentu??? Super prace! Najbardziej podoba się mi ta doniczka i ażurowa mydelniczka. Zazdroszczę tych zajęć! Talent masz na pewno! Pani wie, co mówi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jagodzianka.
Woow, ale cuda. Patrze i podziwiam
OdpowiedzUsuńBardzo to ciekawe wszystko,fajne rzeczy powstają.
OdpowiedzUsuńAniu!! Jak zawsze miłe slowa:D
OdpowiedzUsuńJustynko! jak tylko coś, to damz nać!
Bestyjeczko - tak, mogliśmy wziąć wzytsko, nawet te rzeczy robione poza planem. A warsztaty polecam, są świetne.
Basiu - dziękuję bardzo:) Musze tę mydelniczkę sfotografować juz wypalona i poszkliwioną.
Jagodzianko - raczej czasu mi brak....ja 3 lalki już chyba pół roku prawie robie...Szkoda słów... Wiesz - praca w domu, praca w pracy i tylko noce pozostaja...
Ewo, Gosiu - dziękuję:D:D:D
oczywiście jestem na miejscu,a na żywo jeszcze nie widziałam, ale prace super;)mam nadzieje ,że już wkrótce dasz pogmerać w glinie;)i gliniany przęślik możesz sobie już sama ulepić;) suuuper!!!
OdpowiedzUsuńSame ciekawe i ładne rzeczy. Tylko pozazdrościć takich warsztatów :-)
OdpowiedzUsuńFantastyczne rzeczy! Ach, zazdroszczę warsztatów. Sama bym sobie polepiła :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Przepiękne rzeczy tworzą Twoje ręce, mydelniczka szczególnie mnie urzekła, ale jakbym mgła to zapakowałabym w plecak wszystko co jest na zdjęciach, nie tylko mydelniczkę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna fotorelacja, aż się samemu chce pojechać na takie warsztaty :) Szkoda, że ostatnio mam tak mało czasu... Nawet tak cudowne blogi jak ten twój rzadko odwiedzam :( Bo u mnie też była ostatnio rzeźba, innego typu, baaaaardzo wirtualna. Swoją stronę internetową zrobiłam ^^ http://www.xooxoo.pl/
OdpowiedzUsuńPrace faktycznie super...zaciekawiły mnie grzechotki i szkliwienia...też z chęcią wybrałabym się na takie warsztaty. Naczynie i mydelniczka bardzo pomysłowe. Jeśli zaś chodzi o promocję miasta, to raczej przemilczę lepiej... ;) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDeedee, to kiedy końcu przyjdziesz???
OdpowiedzUsuńMięta - dziękuję i serdeczni polecam:) ja możliwe, ze na jesień wybiore sie na drugi stopień.
Marzeńciuk - dziękuję bardzo;) Lepienie jest fajowe.
Kajjka - dzieki, że wpadłas do mnie:) Zapraszam częściej;)
Cyberynko - ważne, że w ogóle znajdujesz czas, żeby wpaść;) A nową stronkę juz oblukałam:D REWELACJA!
Aboku - też wolałabym to przemilczeć, ale szlag mnie trafia!!! A i mnie najbardziej podobało się szkliwienie i robienie grzechotek, pewnie dlatego, że to akurat pierwszy raz miałam okazję poczynić;)