Mam ogromną ochotę wrócić do rysowania, które uwielbiałam. Myślę, że niedługo to nastąpi...
Prezentowane prace pochodzą z czasów liceum plastycznego oraz studiów. Oj, byłam z nich bardzo dumna. To są typowe prace studyjne, gdzie stoi się godzinami, czasem dniami przy sztaludze i rysuje, rysuje, poprawia...Ach, rysowanie to tyle radości:D
I bonusik:) ps. W podpisie widnieje "Justyna". To ja, tak mnie kiedyś rzesza ludzi nazywała:D:D |
Przepiękne prace - to był świetny pomysł by je pokazać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietne są, to super relaksująca technika :)
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo lubię wracać do swoich starych szkicy.
Bardzo mi się podobają :) szczególnie ta ostatnia, lubię takie spontaniczne :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te rysunki. A ostatni najlepszy - mogłabym mieć go powieszonego nad biurkiem - jest superaśny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! latem przy okazji porządków w piwnicy znalazłam swoje prace z czasów studenckich i pierwsza myśl jaka mi wtedy przyszła do głowy była o tym ile czasu poświęcało się dla każdej pracy, godziny, dni, tygodnie... wszystko ręcznie, zakaz używania kompa a teraz??? miło powspominać :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że to pokazujesz!!! Ostatni oczywiście miodzio, wisienka na torcie! Żal chować talent do piwnicy...
OdpowiedzUsuńkolorowa praca z parasolką kojarzy mi się z jednym kolażem Kantora:) piękne prace, rysuj koniecznie
OdpowiedzUsuńŚwietne prace ;-)! A ta ostatnia najbardziej przykuła moją uwagę ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ooo, dziękuję Wam pięknie:) Widze, że ten szkic si Wam najbardziej spodobał:) Jest na pewno ciekawszy niż studyjne prace, hehehe:)
OdpowiedzUsuńA co do Kanotra, lilavati, to bardzo trafne skojarzenie;)
O rany , sporo tego narysowałaś, podziwiam, bo kiedys zapisałam się na lekcje rysunku, ale nie dałam rady. Tym bardziej więc Twoje prace podziwiam, bo przysiąść i odrysować coś, to naprawdę trzeba talentu i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńDziękuję, ANiu:)
UsuńNo, trochę tego powstało przez 5 lat plastyka, potem studia jedne, drugie, no, jeszcze trzecie, heheh:) Ale niestety osiadłam na laurach, czego efekty są niestety opłakane;)